Od zawsze lubiłam czerń i to do tego stopnia, że moi przyjaciele ze studiów nie mogli odmówić sobie komentarza, gdy od czasu do czasu zaszalałam z kolorem i zamiast marynarki w kolorze black zakupiłam coś zielonego, ba zdarzały mi się nawet szaleństwa z pomarańczem, czerwienią czy różem. Ich mina - bezcenna. Za efekt musiałam zapłacić kartą wiadomej marki:)
Tak sobie myślę, że słabość do czerni została mi do dzisiaj, choć królowa klasyki ma od jakiegoś czasu poważną konkurencję - to szara eminencja, która bezkarnie panoszy się w mojej szafie.
Szarość doceniam za to, że nigdy nie jest banalna, bo wielość odcieni daje niezliczone możliwości połączeń.
Co więcej, jest dobra na każdą okazję i z tego względu stanowi alternatywę dla ukochanej czerni. Poniższy zestaw miałam na sobie w piątek, czyli dzień w którym dress code w mojej firmie ma wychodne. Bądźcie jednak pewni, że jeszcze nie raz będę zrobiona na szaro i to w bardziej oficjalnej odsłonie.
Życzę miłego weekendu!
Sukienka - sh
Marynarka i ramoneska - Orsay
Naszyjnik i torebka - komis ul. Meiselsa oraz ul. Józefa (Kraków)
Botki - Mango
Fot. K. Hetel
Following back dear :)
OdpowiedzUsuńNEW POST...
http://www.gagcloud.com/2013/11/tamar-abuladze-studio-hand-painted-t.html
great look! really love your skirt and the way you styled it!
OdpowiedzUsuńtorebka i naszyjniki - super :)
OdpowiedzUsuńJak ciotka-klotka, po co sie postarzac?
OdpowiedzUsuńBy zrównoważyć młody wygląd:P pozdrawiam:)
Usuńładniutka narzutka ; )
OdpowiedzUsuńrównież obserwuję .
http://marttfashion.blogspot.com/2013/11/sheinside.html
ps. Klikniesz u mnie w link sheinside ? Bardzo proszę ;*